niedziela, 9 października 2011

4. Pierwsza prawdziwa miłość - Ale gafa!

Mario wstał, otrzepał się i wpatrzony w czubki swoich butów milczał. Cisza trwała dobrą chwilę. Nagle Säde wypalił:
- A dlaczego nie jesteś na lekcjach?
- Właściwie to moja klasa ma matmę, ale mnie nauczyciel wyrzucił z sali.
- To niezłe musi być z ciebie ziółko. – uśmiechnął się jagodowowłosy.
- Nie. – odparł Mario – Poprostu umiem matematykę lepiej niż inni w klasie.
- O! To ciekawe, bo ja ani w ząb. I fizykę tak samo.
- Mogę cię nauczyć jeśli chcesz? – powiedział Mario, jednak zawstydził się tej propozycji znim jeszcze dokończył zdanie.
- Naprawdę? Byłoby super.
- Tak. – powiedzial blondyn, ale bez przekonania.
Jego myśli krążyły gdzie indziej. Widział tylko lsniące jagodowe wlosy, pachnące lawendą, zielone oczy i delikatne usta kolegi.
- To kiedy zaczynamy?
- Ale co?
- Kiedy zaczniesz uczyć mnie matmy? – spytał zdziwony Säde.
- A to! Może… – blondyn zastanowił się chwilę – W sobotę?
- Co prawda w sobotę gram z chłopakami, ale mogę odwołać.
- Nie, nie! Jeśli nie możesz to okey. Najwyżej przedzwoń do mnie.
- Dobrze. To pa.
- Narazie! – krzyknął Mario za jagodowowłosym, kiedy tamten znikał za rogiem.
- Jaki on piękny. – pomyślał Mario – Zaraz, zaraz. – nagle oprzytomniał – Przecież nie dałem mu swojego numeru.
- Säde!!! Säde!!! – zawołal rzucając się w stronę zaułka.
Jednak kiedy wychynął zza ściany nikogo już nie ujrzał. Hol był pusty jak zawsze podczas lekcji. Mario ze smutną miną wrócił na stołówkę. Usiadł w kącie i wyciągnął książkę o Templariuszach. Lubiał tajemnice ich zakonu. Zresztą od feralnego wypadku na nartach nie miał pomysłu jak zająć wolny czas, który niegdyś przeznaczał na ćwiczenia. Została mu tylko literatura pełna zagadek i tajemnic, z których większość nie została dotąd rozwiązana. Zerknął na tekst. Ale nie był w stanie przeczytać nawet jednego zdania. Jego myśli wciąż krążyły wokół Säde’a i gafy jaką przed chwilą popełnił. Miał jednak nadzieję, że jeszcze się spotkają. Że jeszcze zobaczy te niesamowicie zielone oczy i jagodową czuprynę powiewającą na wietrze w mroźny dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz